W nadchodzącym roku, tak jak nigdy do tej pory, znaczenie będzie miała umiejętność tłumaczenia i adaptowania prostego, internetowego story-tellingu. Jest to perspektywa gotowa odmienić realia branży tłumaczeń. Nowy trend to jedna z pośrednich konsekwencji wystąpienia wirusa COVID-19.
Rok 2020 był rokiem wyjątkowym. Pandemia wirusa COVID-19 wywróciła życie na całym świecie do góry nogami. Jedną z głównych konsekwencji pandemii jest przyspieszona digitalizacja. Wdrażanie nowych, internetowych technologii miało miejsce już wcześniej, jednak w mijającym roku trend ten nabrał ogromnego tempa.
Nowa normalność
Praca zdalna dotknęła branże, które wcześniej potrzebowały by kilku lat, aby sprawnie funkcjonować w sieci. Mam na myśli przede wszystkim szkolnictwo. Firmy z sektora IT już wcześniej eksperymentowały z pracą zdalną, jednak i one zostały zaskoczone nagłą zmianą realiów.
Pracownicy biurowi na całym świecie doświadczyli przyjemnej równowagi między życiem prywatnym a osobistym, dzięki wprowadzeniu pracy zdalnej. Nawet szczepionki na COVID-19 nie sprawią, że w 2021 roku wszyscy wrócą do biur. Możliwość pracy z każdego miejsca na ziemi stała się nową normalnością.
Efektem tego jest błyskawiczne przenoszenie każdego aspektu życia do sieci. Internet stał się zaludniony jeszcze bardziej, niż był do tej pory i stał się tym samym najczęściej oglądaną powierzchnią reklamową na świecie. Niemalże wszystkie konsumenckie spojrzenia są teraz skierowane na ekran telefonu lub komputera.
Świat sprzed pandemii już nie wróci, nie ze względu na konieczność utrzymywania dystansu społecznego, lecz ze względu na to, jak wygodnie jest nam żyć w chmurze. To, co składa się na tę “wygodę” to przede wszystkim szybkość i customizacja.
Globalna platforma reklamowa
Internet już wcześniej był wykorzystywany jako globalna platforma reklamowa, jednak dopiero teraz widać jego prawdziwy potencjał marketingowy. Przewagą tego medium nad telewizją jest możliwość dotarcia z przekazem do konkretnej, szczegółowej niszy odbiorców.
W ten sposób sieć nie jest już miejscem do globalnych kampanii reklamowych, tylko przestrzenią, w której każdy widzi treści maksymalnie do niego dopasowane. Platformy takie jak Facebook czy Google zbierają tak dużo danych, że szczegółowa customizacja przekazu w końcu stała się możliwa. Przejście większości osób na tryb pracy zdalnej znacząco zwiększyło ruch na tych platformach, jednak ten trend był widoczny jeszcze przed pandemią COVID-19.
Możliwość tak szczegółowego dopasowania wyświetlanych treści rodzi nowe potrzeby rynku reklamowego. Gwałtownie rośnie zapotrzebowanie na content w różnych językach, który ma być unikalny, osobisty i kulturowo dopasowany do potrzeb odbiorcy. Te rosnące potrzeby rzucają nowe światło na branżę tłumaczeń.
Tłumaczenia w epoce digitalu
Możliwości targetowe, jakie daje reklamodawcom internet czynią to wielkie, globalne medium lokalnym. Obecnie niemal każdy żyje w swojej bańce informacyjnej. Za pomocą internetowych platform reklamowych jedna kampania jest w stanie dotrzeć do odbiorców na całym globie.
Jednak ogólne treści, kierowane do wszystkich nieustannie tracą na swojej skuteczności. Anglojęzyczne treści wyświetlane Polakom, Francuzom i Niemcom nie będą aż tak skuteczne, jak treści napisane w natywnym języku każdego odbiorcy.
Właśnie dlatego w nadchodzącym czasie będzie rosła rola tłumaczeń w digitalowej komunikacji. Przetłumaczenia wymagają nie tylko treści o charakterze marketingowym, ale także interfejsy wszystkich digitalowych narzędzi. Zatem tłumaczenia odgrywają swoją rolę nie tylko w obszarze marketingu, ale także w obszarze doświadczenia użytkownika (user experience).
Wyzwania dla tłumaczeń w 2021
Przyspieszona digitalizacja wymusza na tłumaczeniach współpracy ze sztuczną inteligencją. Obecnie algorytmy są w stanie tłumaczyć treści, jednak ciągle nie robią tego profesjonalnie. Automatycznie tłumaczone posty na Facebooku oddają główny sens przekazu, jednak ciągle wyglądają bardzo amatorsko.
Oczywistym jest, że takie automatyczne tłumaczenie nie jest w stanie nikogo zachęcić do kupna. Może jedynie wywołać uśmiech, ale nie o to do końca chodzi reklamodawcy. Podniesienie jakości automatycznych tłumaczeń to zadanie dla inżynierów, programistów i językoznawców. Czego więc nadchodząca przyszłość będzie oczekiwać od samych tłumaczy?
Głównym wyzwaniem wydaje się być celne i szybkie tłumaczenie krótkich tekstów. Potrzebne są nagłówki, slogany, hasła reklamowe, wpisy na social media, napisy do filmów na YouTube, nagłówki stron internetowych oraz krótkie i proste artykuły blogowe. To właśnie tłumaczenia tego typu treści są coraz bardziej potrzebne.
Tłumaczenia książek czy dłuższych formatów tekstowych zaczynają tracić na znaczeniu. Dalej stanowią jakąś część rynku tłumaczeń, jednak to właśnie treści internetowe zaczynają stanowić rosnącą liczbę zleceń dla biur tłumaczeń.
Jak tłumaczyć treści pisane do internetu?
Obecnie, jak nigdy wcześniej, ma znaczenie umiejętność tworzenia prostych i celnych komunikatów. Tego samego wymaga się od tłumaczy. Na banerze reklamowym nie ma miejsca, aby przekazać treść większą ilością znaków.
Dlatego tłumaczenia dla digitalu zaczynają być coraz podobniejsze do tworzenia własnych, autorskich tekstów wzbogaconych o inspirację z języka, z którego jest robione tłumaczenie. Internetowy tłumacz nie będzie już kimś niejako “doklejonym” do działu marketingu. Zamiast tego będzie po prostu jego częścią.
Specyfika treści internetowych wymusza ścisłą współpracę między tłumaczem a marketingowcem. Jest to fenomen, którego nigdy nie obserwowaliśmy wcześniej.
Znaczenia nabiera także wiedza o kulturze danego kraju. Odwoływanie się do różnych kontekstów staje się niemożliwe, gdy marketingowiec nie zna specyfiki zachowań swoich odbiorców, a ci coraz częściej pochodzą z innego kraju niż wspomniany marketingowiec.
Zatem potrzebny jest nie tylko tłumacz, ale też filolog, ktoś dobrze znający kulturę i realia kraju, który dla działu marketingu jest nowym rynkiem docelowym.
Co czeka wszystkie branże w 2021 roku?
Internet to przestrzeń, gdzie nie ma miejsca na przysłowiową “ściemę”. Użytkownicy sieci uczą się odróżniać fake newsy od prawdy, a zainteresowanie rzetelnymi faktami cały czas rośnie.
W zasadzie każda firma chcąca się przebić w nadchodzącym roku będzie musiała zadbać o swoją autentyczność. Będzie to czas dla opowiadaczy historii (storytellers) oraz będzie to też czas dla tych, którzy umieją te historie przetłumaczyć i zaadaptować kulturowo.
Firmy ograniczające swój przekaz tylko do jednego języka i jednego kontekstu nie będą w stanie dogonić tych, którzy dopasują swoje komunikaty do poszczególnych nisz odbiorców. Wiele brandów już teraz staje przed wyzwaniem segmentowania swoich komunikatów. Tak samo jak wcześniej doszło do segmentacji produktów ze względu na demografię, tak teraz segmentowanie odbywa się na poziomie nie tyle produktu, co samej komunikacji sprzedażowo-marketingowej. Ten sam los czeka wspomniane wcześniej interfejsy, bowiem po segmentacji komunikacji z pewnością przyjdzie też czas na segmentację doświadczeń użytkownika.